niedziela, 14 lutego 2016

"Primabalerina" Dorota Gąsiorowska

To moje drugie udane spotkanie z twórczością Doroty Gąsiorowskiej. 

"Primabalerina" to opowieść o Ninie, mieszkance Krakowa. Nina to zwykła kobieta, prowadząca zwykłe, niczym nie wyróżniające się życie. Wychowała się w sierocińcu, ale mimo to - było to szczęśliwe dzieciństwo.
Można powiedzieć, że cała historia zaczyna się od tego, że bohaterka musi znaleźć nowe mieszkanie bo z obecnego musi się, niestety, wyprowadzić. O tym dowiaduje się też Irma, mieszkanka domu spokojnej starości, w którym pracuje Nina. Kobiety łączy niezwykła przyjaźń, a jak się okazuje w dalszej części historii - nawet coś więcej. 
W powieści przenosimy się na jakiś czas do Lwowa i to właśnie ten Lwów sprawia, że zakochuję się w całej historii i samym mieście. Nie wiem jak pani Gąsiorowska to robi, ale swoimi opisami sprawiła, że mam ochotę spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy i ruszyć właśnie do Lwowa i samodzielnie odkrywać jego zakamarki i poznawać jego mieszkańców.

"Primabalerina" to książka, która sprawia, że we wnętrzu człowieka pojawia się słońce i ogrzewa każdą część ciała. Pisana prostym językiem, wciąga czytelnika i nie daje się od siebie oderwać. Przenosi nas w środek lata nawet w zimie.

Cudowna opowieść o przyjaźni damsko - męskiej, o miłości, o rozwoju osobistym, wewnętrznych zmianach. O rodzinie, choć - nie tak wprost, nie banalnie.

Muszę przyznać jednak, że momentami jest bardzo przewidywalna, ale to nie odbiera ani odrobiny z przyjemności jej czytania.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz