sobota, 7 lutego 2015

"Kwiaty na poddaszu" Virginia C. Andrews



          Rzadko kiedy zdarza mi się czytać książkę, którą mam ochotę rzucić o ścianę. Bynajmniej nie dlatego, że jest zła, skądże. Po prostu - z nienawiści do któregoś z bohaterów. I tak też było z Kwiatami na poddaszu, które wywoływały we mnie mnóstwo emocji - gniew, złość, rozczulenie, strach... Jest to jedna z tych książek, które zostaną ze mną na zawsze, utkwiła mi bowiem w głowie i ciągle o niej myślę.

        Kwiaty na poddaszu opowiadają o rodzinie Dollangangerów. Są szczęśliwi, kochają się nawzajem i wiodą całkiem spokojne życie. Niestety - wkrótce spotyka ich tragedia. W wypadku samochodowym ginie ojciec, który zapewniał rodzinie środki do życia i byt. Matka z czwórką dzieci, nie mając wyboru, wraca do swojego rodzinnego domu. Z powodu małżeństwa córki z bliskim krewnym, jej niezwykle bogaci rodzice wyrzekają się jej, a narodzone z tego związku dzieci uważają za przeklęte. W tajemnicy przed dziadkiem rodzeństwo zostaje umieszczone na poddaszu, którego nigdy nie opuszcza. Starsze dzieci próbują tam stworzyć jak najlepsze warunki dla najmłodszych - kilkuletnich bliźniaków - Carrie i Cory'ego. Z każdym dniem bardziej chcą się wydostać z tych czterech ścian, które zastępują im cały świat. Z każdym dniem też coraz bardziej oddala się od nich matka, która mami ich obietnicami przyszłego, dostatniego życia. Jednakże, im bliżej i bardziej realne wydaje się ono być, tym jednak oni są od niego dalej.

       Książka opowiada o miłości... do pieniędzy. O tym, do czego człowiek może się posunąć tylko po to, by zyskać fortunę. O tym, że rzeczy, które powinny być bezcenne, mają jednak swoją cenę.
Powieść daje do myślenia i, jak już pisałam, wzbudza w człowieku wiele emocji. Najmocniejszymi z nich będą na pewno złość i nienawiść, gdyż pewnych bohaterów nie da się polubić, a nawet zrozumieć, nieważne jak mocno by się próbowało. W tych słowach znajdziemy też dość duży plot twist, o którym już pisać nie będę by nie psuć przyjemności czytania. Dodatkowym plusem, przynajmniej dla mnie, jest pierwszoosobowa forma. Kwiaty na poddaszu są także napisane pięknym stylem, niezwykle oddziałującym na wyobraźnię. Emocje są opisane tak, że człowiek zaczyna je czuć.

Cóż więcej mogę napisać... Jedni tę książkę kochają, inni nienawidzą (jak większość książek). Ja zaliczam się do grona tych pierwszych, mimo że wzbudziła ona we mnie wiele negatywnych uczuć. 


     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz